czwartek, 19 sierpnia 2010

Flirt

Flirtowanie leży ludzkiej naturze. Lubimy się podobać, komplementy delikatnie łechcą naszą próżność, wieloznaczne spojrzenia, półuśmiechy mówiące więcej niż słowa. Ale co jeśli jesteśmy już w związku? Czy wypada? Czy w takim przypadku flirt jest czymś złym? Czy zalicza się już do zdrady? A może jest tylko formą poprawienia samopoczucia, swoistym dowartościowaniem się? Znam wiele osób które będąc w związkach nadal flirtują. Wieloletnie, czasem wypalone już relacje między partnerami niejako dają przyzwolenie na lekki flirt z nieznajomym czy nieznajomą. Niektórzy posuwają się dalej, brnąc w zdradę czasem jedynie fizyczną, czasem angażują się emocjonalnie. Ale czy rozmowa w barze, wymiana spojrzeń i uśmiechów, kokieteryjna rozmowa jest czymś aż tak złym? Moja znajoma z dwójką dzieci i mężem, nigdy nie słyszała od niego żadnego komplementu. Dowartościowują ją właśnie te niewinne rozmowy z nieznajomymi. Nawet jeśli kłamią, jeśli jest to jedynie kulejąca forma podrywu, to ona czuje się znowu atrakcyjna, wraca do domu z podniesioną głową. Nadal się podobam, ktoś zwrócił na mnie uwagę, mimo dwójki dzieci nadal dla kogoś jestem atrakcyjna. Flirt nie musi prowadzić do zdrady, jest formą oderwania się od szarej rzeczywistości dla tych którzy od lat zamknięci w klatce związku. A dla wolnych ptaków może być szansą na coś nowego…